29 lip 2015

Śpij, kochanie, śpij- recenzja!

Brak komentarzy:
Hej! To moja pierwsza recenzja książki mojej ulubionej pisarki Joanne Harris,chociaż przeczytałam prawie każdą jej książkę,ale było to zanim zaczęłam pisać recenzje. Więc,zapraszam do lektury!
 Śpij, kochanie, śpij to kolejna książka Harris z jaką się spotkałam.
Jest to mroczna,gotycka opowieść,z epoki wiktoriańskiej.
Henry Chester jest 30-letnim,niespełnionym malarzem. Pewnego dnia,spacerując po parku,dostrzega małą 10-letnią Effie. Piękną dziewczynkę,o długich złotych włosach,pięknej twarzy i niesamowitych oczach. Zauroczony jej postacią,proponuję,matce dziewczynki,pieniądze,w zamian za możliwość malowania Effie. Effie staje się jego modelką. Mijają lata,a Chester zauroczony dziewczyną postanawia ożenić się z zaledwie 17-letnią dziewczyną. Na początku Effie jest zachwycona. Jednak potem zaczyna odkrywać,inne oblicze swojego męża. Okazuje się bowiem,że pan Chester,jak każe mówić,do siebie swojej już 19-letniej żonie,ma skłonności pedofilskie..
Co tydzień,wybiera się do domu uciech Fanny,zawsze prosząc o najmłodsze dziewczyny,do towarzystwa.
Drugim wątkiem powieści jest Mose Harper,młody artysta,a raczej zadłużony po uszy bawidamek.
Podczas jednej z wystaw obrazów Chestera,poznaje Effie. Tak zaczyna się romans pomiędzy samotną Effie,a Mosem. Z początku jest to niewinny romans,który z czasem prowadzi do tragedii..
Jak to u Harris bywa,rzeczywistość,przeplata się z fantazją.
Sama nie wiem,jaką opinię wystawić tej książce. Z jednej strony podobała mi się,z drugiej przepełniła mnie obrzydzeniem. Intrygująca,mroczna,gotycka. Czytanie wciągnęło mnie,ale bywały takie momenty,gdzie musiałam sobie przypominać o czytaniu. Książka jakby traciła na sile przyciągania. Effie została tu przestawiona,jako zbyt rozmemłana dziewczyna,na granicy szaleństwa,uzależniona od laudanum. Denerwują mnie takie postacie. Moim zdaniem,Harris,zdecydowanie lepiej wychodzą powieści osadzone raczej w współczesności,niezbyt mroczne,a raczej pogodne i przyjemne do czytania takie jak. Czekolada,Świat w ziarnku piasku,Jarzynowe wino. Książka,tylko dla fanów Joanne Harris,lub osób kochających gotyk,mroczną tematykę powieści.



22 lip 2015

W świecie Greena, Szukając Alaski-recenzja!

Brak komentarzy:
''Nigdy nie powinniśmy popadać w beznadziejność,bo nie można zniszczyć nas nieodwracalnie.Uważamy się
za niezniszczalnych,ponieważ tacy j e s t e ś m y. ''

Któż nie zna Johna Greena? Chyba nie ma osoby,której o uszy nie obiłoby się większość tytułów tego autora(no chyba,że jest kompletnym ignorantem książkowym,w to nie wnikam). Osobiście mam w swojej biblioteczce tylko sławne Gwiazd naszych wina,które bardzo mnie zawiodły. Więc,kiedy widziałam w księgarniach Szukając Alaski,nawet nie przyglądałam się tej pozycji,a teraz bardzo,bardzo żałuję. Niestety,jak to mówią,Polak mądry po szkodzie. Niedawno wygrzebałam tą książkę w bibliotece i nadal po jej przeczytaniu,jestem wręcz zachwycona jej fabułą. Książka może niezbyt porywająca,wręcz banalna historia nastolatków,trochę niczym z amerykańskiego snu,a nadal po miesiącu od jej przeczytania,ta historia dalej we mnie siedzi i ze mnie nie wyszła. Tym samym wskakując na jedną z moich ulubionych pozycji książkowych.

''Przychodzi czas, kiedy uświadamiamy sobie, że nasi rodzice nie mogą ocalić siebie ani tym
bardziej ocalić nas,że każdego, kto jest zanurzony w rzece czasu w końcu wciąga wir-że,krótko
mówiąc,odejście czeka każdego z nas.''

Na początku poznajemy Kluchę,czyli Milesa Haltera- jednego z głównych bohaterów. Jest to nastolatek,bez znajomych i życia towarzyskiego,który uwielbia cytaty.(to przecież męska wersja mnie!). Właśnie wybiera się do prywatnej szkoły,w poszukiwaniu swojego Wielkiego Być Może. Tam poznaje Pułkownika i tytułową Alaskę. Razem stanowią,paczkę dosyć typowych w moim mniemaniu,nastolatków,pijących,palących,mających swoich wrogów w szkole. Jednak pod otoczką,wszech obecnego luzu,lajtu i powiedziałabym wręcz wyuzdania(szczególnie kiedy to Green opisuje,życie seksualne bohaterów),kryje się ogromny dramat i tragedia poszczególnych bohaterów,bowiem każdy z nich przeżył coś co zmieniło ich historie na zawsze. Życie nie zawsze jest łaskawe i nie rzadko Ci którzy teoretycznie mają wszystko, praktycznie nie mają nic,bo nie mają prawdziwej miłości. Jak może się wydawać główna bohaterka Alaska Young,jest młodą,pewną siebie dziewczyną. Czerpie z życia pełnymi garściami,pijąc,paląc,uprawiając seks,co określa swoim hobbym. Jednak pod tą maską kryje się,zraniona i zlękniona dziewczyna,która w głębi duszy wini siebie za śmierć matki. Ponieważ kiedy była mała,jej mama umarła gdy,były same w domu. A jak to ujęła sama Alaska: ''nie zadzwoniła ona po pomoc,ani nic w stylu tych bohaterskich i odważnych,małych dzieciaków.''. Natomiast postać Pułkownika,trzeciego głównego bohatera,niesamowicie mnie bawiła! Naprawdę świetnie stworzona postać. Genialnie wkomponowuje się w całą historię,jako najlepszy kumpel Kluchy i Alaski.
Książka dzieli się na część PRZED i PO. Te dwie części oddziela tragiczne wydarzenie,które nadaje całej tej książce inny wymiar, i które niemal doprowadziło mnie do łez.


''Jakie macie powody by nie tracić nadziei?''

Reasumując,książka ta jest dla mnie stokroć lepsza od sławetnych Gwiazd naszych wina i naprawdę nie rozumiem,dlaczego to nie Szukając Alaski,nie zajmuje Gwiazd naszych wina,a właśnie ta książka. Jedna z lepszych książek jaką kiedykolwiek czytałam. Zachwyciła mnie swoją pozorną prostotą i zwyczajną,a jednak jest tak inna i niezwykła. Kojarzy mi się ona z Huncwotami,czyli paczką przyjaciół z rocznika ojca Harrego Pottera-Jamesa! Klucha,Pułkownik i Alaska też dostają szlabany i kary,za swoją niesubordynację względem regulaminu szkolnego. Niczym Huncowci robią psikusy i sztuczki woźnemu i swoim wrogą. Naprawdę świetnie się to czyta! I to jest chyba jej największy plus. Na pewno,jeśli tylko zobaczę ją na jakieś półce,od razu kupuję tą pozycję do mojej prywatnej biblioteczki. Naprawdę warto!

''Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiasz się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i
jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiasz sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać,ale nigdy
tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, żeby uciec od rzeczywistości.''

Pod spodem zostawiam piosenki,których słuchałam podczas czytania tej książki,jak i na kacu książkowym utrzymującej się po tej książce przez dłuższy czas :D :











19 lip 2015

Cykl Przez burze ognia-recenzja!

Brak komentarzy:
Hej! Dzisiaj mam dla Was cykl Przez Burze Ognia. Przeczytałam to już jakiś czas temu,ale ciągle nie odkładałam recenzję na później,aż chyba w końcu poczułam wenę.
Sama nie wiem co myśleć o tej serii,momentami byłam nią zachwycona,ale czasami też,moje odczucia spadały poniżej zwykłego podoba mi się to,a przechodziły nawet w,o raju,kiedy to się skończy? Więc w ogólnym rozrachunku,serię kwalifikuję jako średnio-dobrą. Bardzo denerwowało mnie podobieństwo,do serialu Terra Nova i generalnie wymieszanie paru historii,które gdzieś już słyszałam,ale sama nie wiem gdzie.
Część pierwsza,Przez Burze Ognia

''Zdałem sobie sprawę,jak często ludzie myślą jedno,a mówią drugie. Jak często pragną rzeczy,których nie mogą mieć.''

W tej części poznajmy dwójkę głównych bohaterów. Arię- z Reverie,osadniczkę z rozwiniętego technologicznie świata. Ich mie4szkańcy żyją w kapsułach,zwanymi podami,w których to,mają wszystkie nowości,jakże bardzo zaawansowanej technologii. Dzięki pracom,genetykom i geny zostały zmienione,tak,że zbędne cechy,jak odczuwanie bólu i strachu zostały usunięte. Osadnicy spędzają czas w wirtualnych Sferach,dostępnych tylko za pomocą specjalnego Wizjera. Wkrótce Aria zostaje wygnana,za przestępstwo,którego nie popełniła,do świata poza podem,o którym krążą przerażające legendy..
Kolejnym bohaterem jest Perry. Jako wykluczony,musi walczyć o przetrwanie w środowisku eterowych burz,kanibali i plemiennych wojen. Zarówno on,jak i podobni jemu,żyją poza podem,dzięki swoim wyjątkowym zmysłom,jak wyczulony słuch,wzrok lub węch. Które to,szczególnie przydają się podczas polowania,które są niezbędne do przetrwania w brutalnym świecie,nieokiełznanej przez naukowców dziczy. W zasadzie,przypominają mi oni ludzi pierwotnych.
Jak łatwo się domyślić,wkrótce wykluczona Aria i Perry spotykają się i tak wiążą się ich losy. Ku mojemu rozczarowaniu,po początkowej niechęci,jednak się w sobie zakochują i ich uczucia nic już nie złamie. Brzmi naprawdę mdło,nieprawdaż?

''Właśnie dlatego tak milczy. Nie ufa słowom. Wiele razy mówił mi,jak często ludzie kłamią. Po co słuchać nieszczerych słów?''


Część druga,Przez Bezmiar Nocy

''Tracimy i tracimy,ale nadal tu jesteśmy. Stoimy w miejscu i boimy się cokolwiek zrobić.''

Po krótkiej rozłące Aria i Perry znów mogą się sobą cieszyć. Perry jako nowy Wódz Krwi plemienia Fal,musi walczyć o przychylność i zaufanie swoich ludzi. Zadanie nie ułatwia mu jednak,jego związek z Arią. Ze względu na to,że Aria jest była osadniczką,ludzie jej nie ufają i pragną się jej pozbyć. Natomiast Aria,prowadzi sekretną misję,którą zlecił jej Sable. Człowiek na wskroś zły. Jednak musi to zrobić,inaczej zginie,ktoś kogo kocha i jest bardzo bliski jej ukochanemu. Wkrótce porzuca Perrego i udaje się w drogę. Zraniony Perry,sądzi,że to dlatego,iż miała dosyć nękania ją przez członków plemienia,nie ma pojęcia,jaki był jej prawdziwy powód tego. Opuszcza go,bo nie chce,żeby Perry prze nią stracił status wodza krwi. Eterowe burze coraz bardziej się nasilają. Niekończący się półmrok spowija ziemię,zostaje coraz mniej czasu na odnalezienie mitycznego,idyllicznego Wielkiego błękitu. Jednak muszą sprostać zadaniu,inaczej nie czeka ich już nic na tych ziemiach i w świecie pełnych burz eterowych.

''Ludzie będą widzieć to,co chcą zobaczyć.''



Część trzecia,Wielki Błękit.

''Nie ma postępu bez bólu i poświęcenia.''

Nasi główni bohaterowie-Aria i Perry są o krok od Wielkiego Błękitu-miejsca,gdzie nie ma eteru i niebo nie płonie,a ludzie nie są nękani przez nieustające burze eterowe.
Jednak do tego zadania,muszą uwolnić porwanego przez Sabela Cindera. Chłopca,który jest wstanie przyciągnąć na siebie uderzenia eterowe. Co zapewni plemieniu,możliwość przedostania się do wymarzonego świata. Od którego to,dzieli ich właśnie ogromna ściana eteru. Niestety,co jest najsmutniejszym wątkiem książki. Cinder poświęca swoje życie,aby plemię mogło przejść do wymarzonego spokojnego świata. Był to dla mnie chyba najsmutniejszy moment książki. Ten młody 11-letni chłopiec poświęcił siebie,dla innych,którzy z niego szydzili. Jest to największy bohater tej serii.

''Umysł wydawał się taki słaby. Nie potrafił się obronić przed wspomnieniami.''

Przed Arią i Perrym nie lada wyzwanie,bowiem muszą nakłonić do współpracy dwa ''plemienia'' Dzikusów i Osadników. Chociaż ich współpraca jest niezbędna,nie chcą się oni ze ze sobą dogadać. Czy im się to uda? Czy pod czystym i spokojnym niebem zaznają w końcu szczęścia i spokoju? Jak łatwo można się domyślić,nie zaznają spokoju,ponieważ Sable narzuci swój terror i doprowadzi do podziału,spychając ''dzikusów'' do prawie niewolnictwa. Perry,jako wodza krwi jeszcze raz będzie musiał interweniować. Czy uda mu się wygrać walkę z Sable? Czy w Wielkim Błękicie nastanie spokój i szczęście?

''Strach jest niebezpieczny. Wyzwala przemoc znacznie szybciej niż gniew.''


Trylogia średnio-dobra,z przewagą momentów,które bardzo często i mocno mnie rozczarowywały. Szczególnie raziła mnie ta idealna miłość Perrego i Arii. Tak słodkiej i mdlącej,że chyba nawet samo High School Musical byłoby od niej aż nazbyt landrynkowe. Dużo pomysłów,które,gdzieś kiedyś, w innych formach,obiły mi się o uszy. Jednak całość,tworzy dobrą,miłą,niezbyt wymagającą,lekturę. W sam raz do poczytania,kiedy te genialne pozycje już nam się skończą,a do kolejnych genialnych wciąż daleko. Zdecydowanie nie porwał mnie też styl pisania Veronicii Rosii,który jest banalny i kojarzy mi się wręcz z gimnazjum,podstawówką. W końcowym rozrachunku,jestem ta trylogią zawiedziona i rozczarowana. Spodziewałam się czegoś naprawdę,o wiele lepszego.






16 lip 2015

Gone. Faza trzecia. Kłamstwa- recenzja!

Brak komentarzy:
Hello!
Dzisiaj mam dla Was recenzję kolejnej, trzeciej już części cyklu Gone. O ile dwoma pierwszymi byłam zachwycona,tak trzecia część mnie nie porwała..I jestem niż wręcz troszeczkę zawiedziona,ale tylko troszeczkę. Bo Grant wciąż trzyma poziom. A obietnica czwartej części,sprawia,że już biegnę się za nią zabrać!
Głód choć oddalił się od mieszkańców ETAPU,to nie zniknął całkowicie z ich życia. W jego miejsce pojawiły się jednak kłamstwa,które jak się okazuje są jeszcze bardziej niebezpieczne niż głód,który trawi wnętrzności dzieci. W tej części,Sam został odsunięty od władzy całkowitej,a jego miejsce zajęła Rada złożona min. z przewodniczącej nią Genialnej Astrid,Alberta czy Edilio.
I o ironio,głównie za sprawą Astrid w Perdito Beatch kłamstwo zaczyna szerzyć swoje maski. Tej samej osoby,która zawsze krytykowała Sama i jego wybory. Nieustannie potępiała go,karcącym wzrokiem. Cóż,teraz sama przekonała się,że rządzenie ponad 300 dzieciakami nie jest tak prostą sprawą,jak jej się wydawało, kiedy stała z boku.
W tej części pojawia się sporo nowych bohaterów. Takich jak Sanjit,Virtue,Pixie,Peach i Bowie. Akcja nagle przenosi się na wyspy,o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia. Żyje tam parę dzieciaków,adoptowanych przez parę słynnych aktorów. Gdy nagle wszyscy dorośli znikają,zostają tam sami,na wielkiej wyspie,wraz z ogromnymi zapasami jedzenia! Powiadomiony przez Robala Caine,wyrusza tam ze swoją świtą. Biedne dzieciaki,nie wiedzą jeszcze z kim przyjdzie im się mierzyć. Tym bardziej nie dziwi mnie fakt, iż postanowili oni uciec na stały ląd do Perdito Beatch. Gdyby jednak tylko wiedzieli,jak wygląda życie w Perdito Betch...
Perdito Beatch, dawno przestało być już synonimem sielankowego obrazu życia,bez żądnego nadzoru dorosłych. Teraz to miejsce jest brudne,cuchnące,zniszczone przez wcześniejsze bitwy. Wszędzie walają się śmieci,popsute zabawki,niedojedzone i nienadające się już do zjedzenia resztki,tak bezmyślnie roztrwonione na początku ETAPU. W dodatku rozprzestrzeniają się narkotyki i alkohol. Nikogo już nie dziwi dziewięcioletni dzieciak,z trawką w ręce lub butelką piwa. Nikt nie jest już też,na tyle głupi,aby poruszać się po ETAPIE bez broni. Tutaj kreatywność dzieciaków jest naprawdę przerażająca.
Jakby tego było mało,załamanie przechodzi Sam Temple. Główny burmistrz Perdito Betach,jak zaczęły nazywać go dzieciaki. Cóż wcale się mu nie dziwię. Sam ma tylko 15 lat,a dźwigał na swoich barkach ogromną odpowiedzialność za 300 dzieciaków,gdzie praktycznie żądne z nich tego nie doceniało,a rzucało mu tylko kłody pod nogi.
Kolejnymi nowymi postaciami,są Orsay i Nerezza. Orsay zwana Prorokinią i Nerezza,która pojawiła się właściwie znikąd. Podobno Orsay miewa prorocze sny i widzi to co dzieje się za barierą. Jednak cały czas,ma się nieodparte wrażenie,że jest tylko biedną marionetką w rękach przebiegłej Nerezzy,która okropnie mąci w życiu i tak już przerażonych dzieciaków. Pod jej silnym wpływem znajduję się też Mateczka Merry.
Stan Merry nie poprawia się,a wręcz przeciwnie,nieustannie się pogarsza. Naprawdę podziwiam tą dziewczynę. Od początku ETAPU praktycznie w pojedynkę zajmowała się wszystkimi dzieciakami z Perdito Beatch,matkując im,sama będąc jeszcze dziczkiem,z mnóstwem problemów i depresją.
Tym bardziej nie dziwi mnie fakt,że Merry zdecydowała się na jak to określił złotousty Albert WIELKI SKOK MERRY w swoje piętnaste urodziny.
Chyba najciekawszym momentem w tej części są szachy małego Pete`a,jakie rozgrywa on w swoim umyśle z Gaiapghage,nie pozwalając mu się opanować. W chwili kolejnych zamieszek, Peyte pokazuje bitwę toczącą się w jego umyśle swojej siostrze Astrid. Ten malec jest naprawdę niesamowity!
Dla przełamania tych dantejskich scen,udaje się wreszcie schwytać i uwięzić Dreka,który dzieli teraz ciało z Brittney. Sam,nareszcie dokonuje na nim zemsty,paląc go niemal całkowicie. Jednak przed tym,powstrzymuje do Brittney,która dzieli z potworem ciało. Dreak zostaje uwięziony i pilnowany przez Orca z Albertem. Wydaje się,że choć na chwilę można odetchnąć od biczowatej tęki Dreka.
Żeby jednak nie było zbyt optymistycznie w Perdito Beatch zaczynają pojawiać się pierwsze symptomy grypy. Co wydaje się być naprawdę przerażające,biorąc pod uwagę fakt, iż zapasy leków są już wyczerpane niemal w całości. Kolejną przerażająco,odrażającą sprawą jest kanibalizm,który zaczyna się szerzyć zarówno w Coates Academy u ekipy Caine`a, jak i w Perdito Beatch..
Po takim obrazie nie spodziewałam się niczego innego,jak szybko szerzących się kłamstw i obłudy. Gaiaphage dokonuje swego dzieła. Jak potoczy się dalej życie mieszkańców Perdito Beatch? Co z rozwijającą się grypą i jeszcze gorszymi od niej obłudą i kłamstwem?

Czytaliście tę część? Co niej myślicie? A jeśli nie,to czy jej opis,Was zaciekawił? 

4 lip 2015

Gone. Faza druga: Głód-recenzja!

Brak komentarzy:
Hej!
Okładka książki Faza druga: GłódJakiś czas temu opublikowałam post z recenzją pierwszej części Gone. Jakiś czas temu skończyłam drugą część. Nie miałam jednak czasu zabrać się za recenzję ze względu na napięty grafik w czerwcu,gdzie nałożyły się na siebie egzaminy i kursy z nativ spekerem. Teraz nareszcie mam czas się za to zabrać!
 Druga część słynnej serii Gone,nosi tytuł Głód. Przyznam szczerze,że sam tytuł już mnie trochę przeraził. (tak,tak jestem wielkim tchórzem,haha:D). Mieszkańcom ETAPU zaczyna doskwierać GŁÓD. 

''Zawsze są podziały.''

Dzieciaki,dopiero teraz zaczynają uświadamiać sobie jak nieodpowiedzialnie roztrwonili jedzenie,zajadając się słodyczami,tym samym dopuszczając do zepsucia się jedzenia nietrwałego,ale w głównej mierze po prostu mieszcząc je podczas głupich zabaw i nieostrożności. Teraz każdy oddałby duszę za choćby małą porcję znienawidzonych brokułów,bądź szpinaku do którego zawsze spożycia zmuszała mama. Widmo głodu zaglądającego w oczy,zmusza do poszukiwania żywności na polach i drzewach,wśród natury. Jednak nie jest to tak proste,ponieważ w tym czasie w ETAPIE zaczynają pojawiać się przerażające mutacje. Jak wielkie dżdżownice,zajmujące pole z kapustą,do której nie sposób się dostać. Jakoby to nie było wystarczającym utrapieniem,w ETAPIE zaczynają tworzyć się grupki,zaczyna pojawiać się zawiść i nienawiść. Jak się wkrótce okazuje powodem tego jest fakt iż w ETAPIE żyją osoby z nadnaturalnymi mocami,ale też Ci których mutacja pominęła i nadal pozostają zwykłymi dzieciakami,co budzi ich ogromną zazdrość. Prowadzi to do absurdalnych sytuacji i wymysłów,głównie ze strony tych,którzy żadnej mocy nie posiadają.

''Nie bał się już ciemności. Zdziwił się, gdy zdał sobie z tego sprawę. Mrok wydawał się teraz niemal przytulny. Bezpieczny. W ciemności nikt go nie widział.''


Sam zostaje burmistrzem miasta,teraz to na jego barkach spoczywa cała odpowiedzialność. W zasadzie jest burmistrzem,głównym sędzią,matką/ojcem,pocieszycielem,ochroniarzem i katem jednocześnie. W dodatku codziennie stara się wyznaczyć nowe obowiązki dzieciakom,ale nie idzie mu to łatwo w końcu jak zmotywować,nigdy wcześniej nie pracujące,a teraz głodne dzieciaki do wysiłku? Nic więc dziwnego,że ta rola,wkrótce zaczyna mu ciążyć. Jednak nie ma w tym absolutnie nic dziwnego,w końcu kto wytrzymałby,aż taką presję.

'Jeśli Bóg istnieje,ciekawe, czy siedzi w ciemnościach na brzegu swojego łózka i zastanawia się, w jaki sposób wszystko zepsuł.''

Natomiast w Coast,u Caine`a i Diany,również pojawił się głód. Sytuacja staje się naprawdę ciężka. Caine zapadł w śpiączkę. Diana została sama wraz,z pogrążonym w śpiączce ukochanym,a do tego Drake cały czas siedzi jej na ogonie,czekając na okazję do obalenia Caine. Kiedy ten już odzyskuje siły,jest pewien tylko jednego: Musi nakarmić Ciemność,głód ciemności jest,jego głodem. Jego głód,jest głodem ciemności.
Ciemność szerzy swoje maski coraz bardziej. Zdesperowane,przerażone i głodne dzieciaki stają naprzeciw siebie. Chaos niepostrzeżenie wkrada się w każdy zakamarek ich życia. Wkrótce prowadzi do wielu,niechcianych i bardzo smutnych śmierci. Co chyba zasmuciło mnie najbardziej w tej części. W ciągu tych zaledwie trzech miesięcy Edilio,chłopak który wziął na siebie smutny obowiązek kopania grobów,wykonał ich naprawdę wiele. Zbyt wiele biorąc pod uwagę młody wiek,dzieci,które już teraz stają się mordercami.

''Inni nie mogą cię usidlić,usidlić może cię tylko własny strach. Sprzeciwisz się, to wygrasz.''

Jednak widać też dojrzałość niektórych bohaterów,zwłaszcza Sama i Caine. Sam,samotnie dźwiga brzemię odpowiedzialności za życie ponad 300 dzieciaków. Jednak mieszkańcy małej społeczności,nie doceniają tego i buntują się przeciwko władzy sprawowanej przez Sama. Powoli widać też dojrzałość w zachowaniu Caine. Jestem więc naprawdę ciekawa jak dalej potoczą się losy bliźniaków,rozdzielonych od urodzenia.
Naprawdę każdemu polecam tą serię. Warto!
Niedawno skończyłam trzecią część cyklu,więc już niedługo na blogu powinna pojawić się jej recenzja. :)

A wy co sądzicie o tej serii? Czytaliście ją? :)

1 lip 2015

Bookcrossing i wyróżnienie!

1 komentarz:
Hej,hej!
Ach,nareszcie mamy wakacje.♥ Można spać do późna i robić wszystkie te rzeczy,na które w ciągu roku szkolnego nie miało się czasu. Brzmi fantastycznie! ^^ Sama zaczynam je od nadrabiania seriali,w których mam już takie zaległości, że sama już nie pamiętam na których odcinkach skończyłam.,haha. :)
Ale przechodząc do tytułu posta muszę najpierw pochwalić się wyróżnieniem otrzymanym na koniec roku!
Byłam nim bardzo zaskoczona,bo totalnie się go nie spodziewałam,ale jednak opłacało się zarywać te wszystkie noce na naukę. ^^ Naprawdę baaaardzoo,baaardzzooo się z niego cieszę. :D  Zawsze warto jest przeć do przodu,bez względu na zmęczenie!


A teraz drugi temat posta. Już jakiś czas temu.na początku czerwca w akcji bookcrossingu. Weszłam zapytać o książki z serii Gone i natknęłam się na kilka stolików pełnych książek z napisem: WEŹ MNIE DO DOMU! Jako zapalony mól książkowy nie mogłam postąpić inaczej niż skusić się na tę ofertę! ^^ I  tak przygarnęłam do domu trzy książki z wydawnictwa Reader`s Digest: Książki wybrane. Przegląd Ridger`s Digest. Uwielbiam te edycje książek,sama posiadam już 7 takich wydań,które kupiłam kilka lat temu. Każda książka,zawiera w sobie cztery mini książki/bardziej obszerne opowiadania. Może nie każde przypadnie mi do gustu,ale zapewne,jak zwykle świetnie uzupełnię się z moją mamą i razem przeczytamy wszystko! ^^ Sama oddałam 4 książki,głównie historyczne i jedną powieść o marynarzach,która niezbyt przypadła mi do gustu. Oby więcej takich akcji!




A na koniec nutka,która akurat wpadła mi w ucho na wakacje. 



Nie pozostaje mi nic innego,jak życzyć Wam udanych i pełnych wrażeń wakacji. :)

(c) Eileen Joy/kibicowelove